Zapisz na liście zakupowej
Stwórz nową listę zakupową

Jak radzić sobie z dzieckiem - rozmowa z Panią psycholog Katarzyną Sumą-Wójcik

2020-04-08
Jak radzić sobie z dzieckiem - rozmowa z Panią psycholog Katarzyną Sumą-Wójcik


1. Pani psycholog, czy takie przymusowe zamknięcie w domach wpływa na naszą psychikę, na psychikę naszych dzieci?

K.S-W. Tak, sytuacja jest na tyle wyjątkowa, ze trudno ocenić jak ona wpłynie na nasze społeczeństwo, w skrajnym przypadku, po wielu tygodniach izolacji, możemy nabawić się fobii społecznej. W tej chwili, dzięki internetowi, wideo-rozmowom, możemy zachować namiastkę społecznych relacji, ale to nie jest do końca to.

2. Czy w tej sytuacji internet jest dla nas szansą, czy zagrożeniem, do tej pory zwracało się uwagę, aby odciągać dzieci od internetu, a teraz całe życie tam właśnie się przeniosło?

K.S-W. Rzeczywiście taka dawka internetu może wpłynąć na ilość uzależnień, z drugiej jednak strony niektórzy mogą mieć przesyt internetu. Może to co się dzieje spowoduje, że ludzie będą mieli przesyt mediów i internetu, a dzieci zachowają w pamięci czas kiedy nie można było się spotykać twarzą w twarz i to jest szansa na szybkie wznowienie wzajemnych relacji twarzą w twarz.

3. Jak dozować dzieciom internet skoro teraz też lekcje są na komputerze.

K.S-W. Myślę, że bardzo prosto, należy dzieciom wytłumaczyć, że komputer teraz to jedno z narzędzi do nauki, i służy w tej chwili i do pracy i do nauki.
Najważniejsze są proporcje. Można zaproponować dziecku zmierzenie czasu który spędza przy lekcjach i czasu, który spędza przy laptopie poza lekcjami. Proponowałabym to zrobić tylko po to, aby dziecko maiło świadomość jak układają się te właśnie proporcje, nie jako opresja, ale żeby zdało sobie sprawę z braku ewentualnej równowagi pomiędzy tymi procesami.
To wymaga zaangażowania rodziców, którzy stają się automatycznie animatorami czasu swoich dzieci. Dobrze jeśli dołączają oni do wspólnego spędzania czasu inicjując np. jakieś gry, to nie muszą być skomplikowane zabawy, które pochłaniają dużo czasu, wystarczy coś krótkiego. Należy tu jednak zwrócić uwagę, aby rodzice nie robili zbyt wiele na siłę, ponieważ sytuacja w jakiej się znajdujemy to taki maraton z przesuwana metą, w którym musimy równomiernie rozłożyć siły na cały dystans a nie wypalić się na samym początku.
Musimy pamiętać, że oprócz tego co mamy w domu istnieje świat na zewnątrz, który ma również swoje wymagania, więc dobrze jest założenie planu minimum ale takiego minimum, które będzie stosunkowo łatwe do wykonania - zakończ jedną sprawę dziennie, proste rzeczy pozwolą nam zachować kontrolę nad własnym życiem. Takim planem może być równie dobrze zaplanowanie nicnierobienia.
Produktywne spędzanie czasu to idealistyczna forma, jakiś mityczny twór, ważne aby plan uszyć na własną miarę, zróbmy rzeczy których potrzebujemy a nie musimy.

4. Większość porad, które znalazłam on-line, mówi o tym aby w czasie izolacji stworzyć dzieciom plan dnia, ponieważ dziecko potrzebuje ram, w których łatwiej funkcjonuje.

K.S-W. Moim zdaniem, nie ma tutaj idealnego rozwiązania, jeśli u kogoś to działa, to super, natomiast jeśli to ma być okupione codzienną frustracją rodzica to myślę, że należy zmienić plan i może zastosować taki plan, że nie mamy planu.
Rodzice powinni najpierw zadbać o własny spokój i równowagę psychiczną
Rodzic, który jest ciągle nastawiony na spełnianie potrzeb innych, dzieci, współmałżonka, jeśli planuje, że musi wszystko być idealnie zorganizowane to może to rodzić frustrację.
Ważne, aby nie wprowadzać nerwowej atmosfery kiedy punkty planu nie są realizowane.
Trzeba sprawdzić, czy plan jest dobry dla wszystkich, czy działa, czy to bardziej plan, żebyśmy my dorośli czyli się dobrze, że robimy dzieciom plan, aby czuły się komfortowo, a finalnie wszyscy czują się źle, a atmosfera w domu jest gęsta.

5. W takim razie gdzie jest granica wolności wyboru, kiedy i jak podjąć decyzję, czy sporządzamy plan, czy zostawiamy dzień bez planu?

K.S-W. Najlepiej kiedy każdy zna swoje dziecko, jedno jest takie, które potrzebuje mocnych granic a są dzieci, które zaczną się wycofywać na „emigrację wewnętrzną” i dociskanie ich może mieć odwrotny skutek

6. Nie wiem, czy każdy zna swoje dziecko. Takie uwięzienie może skutkować szokiem, odkryciem, że jednak nie znaliśmy swojego dziecka.

K.S-W. Faktycznie, to idealne założenie, że każdy na tyle wyczuwa swoje dziecko. Jedno dziecko może być bardziej ekspresyjne, a drugie będzie introwertykiem. Trzeba złożyć pewien poziom smoświadomości psychiki rodzica, która pozwoli mu to rozpoznać. Może ten czas jest taki, że wreszcie rodzice zaczną poznawać swoje dzieci, odkryją jaką osobę osobę „spotykają”, co to za człowiek, z którym mieszkam.
Rodzice będą się uczyć, że należy dzieci traktować jak partnerów, niekonieczne kumpli, ale partnerów, a to zakłada dialog, a to zakłada, że dostaniemy takie argumenty od dziecka, które zachwieją naszym punktem widzenia, dziecko jest przede wszystkim podmiotem, a nie przedmiotem.

7. Jak rozmawiać z młodszymi dziećmi, z przedszkolakami o panującej pandemii, o zaistniałej sytuacji?

K.S-W. Z dziećmi należy rozmawiać adekwatnie do wieku. Trzeba mówić to, co dziecko jest w stanie zrozumieć i jak najbardziej odpowiadać wtedy kiedy pyta, ponieważ są dzieci, które nie pytają. Przy czym to, że dziecko nie pyta niekoniecznie świadczy o tym, że ma się z tą sytuacją dobrze. Trzeba zwracać uwagę na to, czy dziecko próbuje urealnić to czego się boi, łatwiej bać się czegoś konkretnego np. potwora pod łóżkiem, niż jakiejś atmosfery zagrożenia.
Myślę, że rozmowę należy zacząć od najprostszych rzeczy. Dopytać czego się konkretnie boi, jeżeli to są potwory to dopytać jak one wyglądają, ponieważ cechy charakterystyczne potwora mogą ujawnić właściwy lęk dziecka.
Można odpowiadać dzieciom w formie bajki, można „narysować” zagrożenie. Rysowanie przez dzieci jest bardzo ważne, można je poprosić aby wrysowały to czego się boją – bo wówczas zwizualizuja lęk, który nie ma kształtu.
Nie wolno tego lęku zamiatać pod dywan. Kiedy dziecko wykona rysunek zadajemy pytania pomocnicze, np. co można zrobić aby się nie bać, jak można się zabezpieczyć przed potworami. Jeżeli jest to rozmowa o wirusie to trzeba rozmawiać na poziomie dziecka, czyli tłumaczyć, że należy zachować higienę, że wirus jest taki mały, że go nie widać. Można zaproponować dziecku zabawę, ja narysuję wirusa jak ja go widzę, a ty narysuj jak ty go widzisz.
Przede wszystkim trzeba dziecko uspokoić, wytłumaczyć po co jest kwarantanna, czemu ma służyć, np. po to żeby chronić starszych, że my robimy wszystko by być bezpiecznym a te wszystkie środki są po to aby ktoś nie zachorował.
Dziecko często nie potrafi zwerbalizować swoich uczuć, ale umie je wyrysować, trzeba tu zachować czujność aby cała sytuacja nie poszła w stronę somatyzacji, czyli musimy się starać aby uniknąć sytuacji, w której dziecko zamiast powiedzieć – boję się, będzie mówiło boli mnie brzuch.
Jeżeli dzieci zadają konkretne pytania, to konkretnie i prosto na nie odpowiadamy, bez zalewu informacyjnego. Zazwyczaj dziecko pyta, ponieważ potrzebuje uspokojenia, bez informacji w głowie układają się mu różne scenariusze i wszystkie wydają się być jednakowo prawdopodobne. Chodzi o to, żeby dopytać dziecko, czy udzielone odpowiedzi są wystarczające, czy ma jeszcze jakieś obawy, wątpliwości.
W tej chwili my wszyscy jesteśmy jak te dzieci dopytujące – a daleko jeszcze , i nikt nie zna odpowiedzi. Do tego też można się przyznać dzieciom - że teraz nie wiemy i, ze w niektórych sytuacjach to normalne czegoś nie wiedzieć. Niewiedza jest niekiedy wpisana w pewne zdarzenia. Dzieciom często nie chodzi o konkretną datę, ale chcą widzieć, że koniec się zbliża, a każda sytuacja ma również swoje zakończenie

8. Pani Psycholog - jak długo jesteśmy w stanie wytrwać w takim zamknięciu, zdarza się, że w czterech ścianach zostały zamknięte ofiary ze swoimi katami.

K.S-W. To prawda, jedynym rozwiązaniem jest wyczulić społeczeństwo, zwłaszcza sąsiadów aby zgłaszali wszelkie symptomy przemocy domowej. Z tego co czytałam w Chinach, w czasie kwarantanny, zwiększył się procentowy odsetek przemocy domowej. Tak jak mówiłam, sąsiedzi powinni być na to wyczuleni ponieważ ofiary same bardzo rzadko zgłaszają się po pomoc. Lepiej być przeczulonym i zadzwonić ze swoimi uwagami, niż nie zadzwonić. Powinniśmy teraz obniżyć próg tolerancji na takie sygnały.

9. No dobrze, jesteśmy w domu, na kilkudziesięciu metrach, stłoczeni całymi rodzinami. Jak zorganizować sobie przestrzeń, czas tylko dla siebie?

K.S-W. Przede wszystkim, jeśli rodzice pracują zdalnie, powinni sobie z góry założyć, że wideokonferencje nie będą idealne, porządek w domu, grzecznie bawiące się dzieci można pozostawić w strefie marzeń. Wszyscy jesteśmy w tej samej sytuacji i powinniśmy być w tym względzie dla siebie wyrozumiali.
Aby zorganizować sobie własną przestrzeń można po prostu założyć słuchawki. Poinformować domowników, że mam nastrój „nieprzysiadalny” i potrzebuję sobie zrobić swoją własną kwarantannę, jeśli jesteśmy z rodziną w małym mieszkaniu to można sobie zrobić długą, gorącą kąpiel. Trzeba z uwagą przyglądać się sobie, jeśli poziom frustracji już zaczyna się wylewać i odbijać na mojej rodzinie to dobrze jest się odizolować. Trzeba jednak domownikom jasno zakomunikować – słuchajcie, potrzebuję chwili odpoczynku, nie chcę was widzieć ani słyszeć, to jest bardzo zdrowe, bo to jest jak mopowanie podłogi i stawianie znaku „śliska podłoga”, więc teraz ja idę wewnętrznie mopować podłogę i stawiam znak, nie wchodźcie bo się poślizgniecie.
Należy zachęcać rodzinę do tego, aby każdy miał taką przestrzeń.

10. Czy powinniśmy usiąść z dziećmi, i poprosić ich, że jeśli mają jakiś kłopot, zmartwienie to łatwiej będzie kiedy nam o tym powiedzą.
- Tak, to jest traktowanie dziecka jak partnera. Może być trudne dla kogoś kto nie umie się przyznać do błędu, bo w tej sytuacji nie można wciąż przepychać się słowami, szarpać się z dzieckiem. Zmusza nas to do zastanowienia dlaczego moje dziecko się tak wkurza i wścieka

11. Co zrobić w sytuacji kiedy odkryjemy nałogi dziecka, jak zareagować?

K.S-W. Wydaje mi się, że należy zadawać pytania; po co ci to, co ci to daje. Raczej nie robiłabym pogadanki, że papierosy to prosta droga do raka płuc, ponieważ nastolatki są w swoich oczach nieśmiertelne. Najważniejsze to dopytać - co mu daje nałóg, czy jest przez to spokojniejszy, czy to jest czas aby mógł pomyśleć, a może to jest moment kiedy che być sam. Z pewnością na każdą tą potrzebę można odpowiedzieć inaczej. Jako rodzic możemy wyciągnąć do dziecka rękę i powiedzieć – słuchaj ja ci pomogę to rzucić. Oczywiście zakładamy, że mamy dobry kontakt z dzieckiem, że mamy do tego dostęp, tylko, że taki kontakt z dzieckiem nie następuje z dnia na dzień. Nie zostaliśmy zamknięci w domach po to, żeby się terapeutyzować, tylko niestety, zostaliśmy zamknięci w domu z całym tym bagażem relacji, który mieliśmy wcześniej. Jeśli więc ktoś miał wcześniej problemy z komunikacją z dziećmi, to to się nagle samo nie naprawi tylko dlatego, że jesteśmy wspólnie zamknięci i się widzimy częściej.
Trzeba zacząć od tego, aby poprawić komunikację.
Bardzo często jest tak, że wypowiadamy to samo słowo, ale rozumiemy je zupełnie inaczej, np. mówimy o odosobnieniu i dziecko rozumie je jako grę na telefonie a dla nas odosobnienie to relaks, odpoczynek. Ważne jest, aby upewnić się, że obie strony wiedzą o czym rozmawiają

12. Czyli powinniśmy doprecyzowywać, dopytywać?

K.S-W. Tak. Ważne jest, aby mieć pewność, że wszystkie strony wiedzą na co się ugadały. Czasami wydaje nam się, że jest to ustalone i nagle się okazuje, że niekoniecznie o tym samym rozmawialiśmy.
Szczerze mówiąc, mam wrażenie, że ta izolacja jest takim dziwnym narzędziem, które, podobnie jak nóż może mieć dwie strony, dobrą i złą; nóż może służyć do krojenia i do zabijania. Są ludzie, którzy tego nie wykorzystają bo nie będą chcieli, albo nie będą mieli w sobie takiej gotowości, żeby coś zmienić.

13. Słyszymy, że dzieciom, które są ciągle w domu czasami nie chce się przestrzegać higieny. Jak namówić dziecko do codziennej higieny i zdrowego odżywiania?

K.S-W. Jest takie stwierdzenie, że Twoje dziecko nie koniecznie słyszy co do niego mówisz ale Cię obserwuje. Więc to rodzice dają przykład swoją postawą. W tej sytuacji, którą teraz mamy wystarczą najprostsze środki, np. wprowadzenie "piżamy dziennej" i "piżamy nocnej", jeżeli jednak widzimy, że dziecko w ogóle nie chce wychodzić z łóżka, albo również np. straciło apetyt, nie podtrzymuje kontaktów z innymi, to mogą to być pierwsze symptomy depresji i należy skontaktować się ze specjalistą.
Co do diety, siedzenie w domu sprzyja niezdrowemu odżywianiu, ale to rodzice, zwłaszcza teraz, kontrolują i mają wpływ na to co dzieci jedzą. Trzeba uważać, żeby jedzenie przekąsek nie stało się kolejnym kupowaniem, świętego spokoju. Rodzic jest pierwszym i ostatnim ogniwem, które to kontroluje. W dużej jednak mierze to zależy od tego, jaki my mamy zwyczaj kompensowania sobie złego samopoczucia, jeśli jest to jedzenie, to przenosimy to też na dzieci, np nagradzamy je jedzeniem. Wiadomo, że nagrody mogą być różne, można dać np. kredki zamiast kolejnej czekoladki, ale nie robiłabym teraz rewolucji, jeśli do tej pory chipsy były dla dziecka nagrodą, to nie zmieniajmy tego nagle. Nie działajmy zero-jedynkowo.

14. To znaczy, że my nauczyliśmy dzieci, że nagrodą są chipsy, czekoladki, słodycze i teraz nie mamy w zastępstwie innej nagrody?

K.S-W. Nikt nie obudził się 13 marca z poczuciem, że tak, tego mi brakowało i teraz będę funkcjonował jak sobie wymarzyłem. Wszystko co się dzieje w naszych rodzinach musi się odbyć na zasadzie ewolucji

15. Jeśli rodzica dopada depresja, jak rozmawiać o tym z dzieckiem, czy w ogóle uświadamiać dziecko, że się boję? Czy rozmawiać o tym z dzieckiem? Czy, dopóki jest taka sytuacja, nie dawać tego po sobie poznać?

K.S-W. Dzieci mają taki radar, którym wyczuwają problemy, jeśli zapyta to dawkujemy informacje adekwatnie do wieku. Trzeba przekazać dziecku informacje tak, aby nie przestraszyć. Nie możemy też obarczać dziecka swoim lękiem. Dzieci mają tendencję do ratowania swoich rodziców, a to nie jest rola dziecka. Rodzic powinien, przekazując informacje, wyraźnie wskazać, że to jest jego rola, aby zająć się tym problemem, to jest sprawa dorosłego. Wówczas dziecko nie straci poczucia bezpieczeństwa. To powoduje, że dziecko zostaje dzieckiem a nie przyjacielem dorosłego. Tak jak rodzic nie pójdzie za dziecko do szkoły, tak dziecko nie będzie dla nas i za nas szukać pracy. Jednak nie należy ukrywać przed dzieckiem swojego stanu, bo dziecko wyczuje, że jest problem o którym rodzice nie mówią, a to jest brak szacunku dla dziecka.
W tej chwili jesteśmy tak jakby w zbiorowym, narodowym urazie, musimy dać sobie czas, aby go przeżyć. Bądźmy teraz gotowi i otwarci na pracę do której jesteśmy niejako przymuszeni w tej sytuacji, a może ona przyniesie nam oczekiwane zmiany po tym kiedy to wszystko się skończy.

16. Na koniec, czy może Pani podać informację gdzie można się zgłaszać po pomoc psychologiczną w razie takiej konieczności.

K.S-W. Przede wszystkim proponuję skorzystać z pomocy Ośrodka Interwencji Kryzysowej. W Krakowie mieści się on przy ulicy Radziwiłłowskiej 8b, numery telefonów 12 421 92 82, oraz 12 421 82 42, można też dzwonić na Niebieską Linię 800 120 002. Polecam też stronę na FB – Widzialna Ręka, która czyni wiele dobra w tym trudnym czasie.
 
Serdecznie dziękuję za rozmowę
pixel